Przez żołądek do piekła…

Nierówna walka z mszycami, czyli test różnych środków na te wredne owady.

Nigdy nie miałem mszyc na paprykach. Zdarzały się na innych roślinach, ale inne rośliny nie są dla mnie tak cenne, żebym nie spał po nocach rozmyślając jak się pozbyć tych zielonych (wiem, są też czarne) paskud.

mszyce na papryce
Mszyce na papryce

Kiedy zobaczyłem pewnego dnia charakterystyczne oznaki bytowania mszyc, czyli pozawijane do spodu liście oraz suche, okrągłe plamki na powierzchni liści, byłem na prawdę zaskoczony. Mszyce atakowały mi wcześniej ogórki, różne kwiaty ozdobne, róże, porzeczki i aronię. Ale papryki zawsze omijały. Polecałem nawet znajomym papryki jako rośliny odporne na wszelkie choroby i szkodniki oraz łatwo rosnące. Trzeba było działać, nie dość, że po prostu szkoda mi roślin –  ja jeszcze je potrzebuję aby umieścić tu recenzje odmian z tegorocznego nasadzenia oraz mam listę chętnych na moje zabójczo ostre sosy.

Sposób pierwszy walki z mszycami. 

Stwierdziłem, szkoda czasu na kombinację z domowymi sposobami, idę do sklepu ogrodniczego po petardę. Kupiłem specjalny środek na “mszyce i przędziorki” (przędziorki to jeszcze bardziej wkurzające stworzonka, małe pajączki, których bez dobrej lupy nie zobaczysz, a opierniczą Ci całą roślinę w 24h jak ich nie zauważysz i utłuczesz). Zgodnie z instrukcją wstrząsnąłem, popryskałem. Na 7 zaatakowanych sadzonek poszło całe opakowanie za 18 zł. Na tydzień pozbyłem się mszyc.

Plusy rozwiązania: nie trzeba nic kombinować samemu

Minusy rozwiązania: cena – aby skutecznie odeprzeć atak na wszystkich roślinach i profilaktycznie sieknąć te, na które mszyce jeszcze nie wlazły, wydałbym ok 100 zł, a opryski trzeba powtarzać

Sposób drugi walki z mszycami.

Jak napisałem powyżej, pozbyłem się mszyc na tydzień. To nie jest wada środka do walki z mszycami – one żyją w takim cyklu, że jak ubijamy dorosłe osobniki, to już tam gdzieś czekają jaja kolejnego pokolenia, ukryte w zakamarkach pąków na tyle sprytnie, że jedyna opcja na skuteczne pozbycie się jaj to polanie roślin płonącym napalmem. Biorąc pod uwagę koszty metody pierwszej, zacząłem szukać sposobów domowych. Jest ich wiele, ale na start odpuściłem robienie gnojówki z mleczy czy pokrzyw, bo mieszkam w bloku i chciałbym sąsiadom zaoszczędzić takich rewelacji (gnojówka cuchnie gorzej niż Toi-Toi po drugim dniu Opener’a). Wypróbowałem więc wyciąg z czosnku. Przygotowanie proste. Przepisów jest wiele, ale dam uproszczony. Siekamy byle jak sporą ilość czosnku i zalewamy wodą, po dobie mamy gotowy wyciąg. Opryskałem, mszyce mnie wyśmiały.

Plusy rozwiązania: tania metoda, proste przygotowanie; wampiry trzymają się z daleka od papryk

Minusy rozwiązania: śmiech 14,000 mszyc może sprawić przykrość; balkon jedzie czosnkiem  do momentu aż wszystkie rośliny umyjesz pod prysznicem a każdy kąt balkonu przejedziesz szmatą z mydłem dwa razy; masz przez miesiąc uraz do potraw z czosnkiem

Sposób trzeci walki z mszycami.

Nieco zrezygnowany i śmierdzący czosnkiem spojrzałem na butelkę, która mi została po sposobie pierwszym. Przeczytałem skład substancji na mszyce ze sklepu ogrodniczego. Zacząłem sprawdzać w necie, co to tak na prawdę jest – wyobraźcie sobie, nic innego niż mydło potasowe, czyli szare mydło. Najtańsze mydło na świecie. Poleciałem kupić szare mydło i rozpuszczonym w wodzie pryskałem rośliny. Jeżeli robiłem to co 2 doby, mszyce nie wracały.

Plusy rozwiązania: tanioszka, działa

Minusy rozwiązania: ten oprysk trzeba non stop powtarzać; wszystko w okolicy roślin i pod nimi klei się od szarego nalotu z mydła; nie mogę znieść zapachu szarego mydła

Sposób czwarty walki z mszycami.

Odpaliłem znany portal z filmami wideo i zacząłem szukać “skutecznych sposobów na ekologiczną walkę z mszycami”. Dodam tu, że na samym początku mogłem kupić insektycydy i mieć spokój. Ale to zabije wszelkie owady jakie się zbliżą, więc zapomnijcie o zapyleniu kwiatów. Jest trujące dla otoczenia – mam malutkie dziecko i psiaka. Ma długi okres karencji – trzeba z kalendarzem sprawdzać, kiedy można zjeść własne warzywa. Parę osób pokazywało świetny, tani, skuteczny sposób na zielone wredoty. Wywar (tym razem nie wyciąg) z cebuli. 1 kg byle jak pokrojonej cebuli zalewamy 1,5 litra wody. Gotujemy godzinkę, studzimy i niby gotowe. Pryskałem rośliny, mszyce spadały trafione silnym strumieniem zupki cebulowej, ale wracały parę godzin po kąpieli. Chyba te same, poznałem po czekanach.

Plusy rozwiązania: tanioszka

Minusy rozwiązania: nie działa; plami balkon brązowymi zaciekami; wywar błyskawicznie się psuje jak nie wstawimy do lodówki; nie działa; ciężko to przerobić na francuską zupę cebulową

Piąty sposób walki z mszycami. Skuteczny, nie poddawajcie się w czytaniu!

Wyczytałem gdzieś, że mszyce nie lubią zapachu octu. Nic dziwnego, tego nie da się lubić. Znalazłem informację, że warto mieć tresowane biedronki, bo to naturalny wróg mszyc. Dowiedziałem się, że miód spadziowy powstaje ze zjedzonych przez pszczoły słodkich kup mszyc. Nie kupię już miodu spadziowego. Myślałem i myślałem i wymyśliłem – a jak zrobię jakieś combo rozwiązań, które stosowałem, to może jednak się uda bez insektycydów i napalmu. Wziąłem szare mydło, wyciąg z czosnku, wywar z cebuli i dodałem… octu. To dopiero śmierdziało… ale mszyce zabiłem, nie wróciły. A sąsiedzi pojawili się na sąsiednich balkonach już dobę później.

Zakończenie

Podobno mszyce lubią jak powietrze jest suche -pierwszy raz mieliśmy tak bezdeszczowe miesiące jak tego lata. Ponoć walka z nimi zawsze długo trwa przez ich cykl rozrodczy, więc warto stosować profilaktykę (sprawdzę w kolejnym sezonie). Podobno z tymi biedronkami to nie jest żart, są sposoby jak je zachęcić aby przysiadły na naszych krzaczkach – sprobuję za rok. Teraz, będę profilaktycznie pryskał do parę dni miksturą ze sposobu piątego, bo mam wiele przepisów na sosy na ten sezon do wyprobówania dla Was, trzymajcie kciuki.