Przez żołądek do piekła…

Domowy ocet cytrusowy „zero waste”.

Ocet cytrusowy „zero waste”

W sezonie ziomowym spożywamy w domu dużo cytrusów. Pomarańcze, grejfruty, mandarynki, idzie dużo cytryny do herbaty czy po prostu do gotowania (nie lubię zakwaszania potraw octem). Czasami po wyciśnięciu soku na dwie szklanki ilość odpadów zajmuje pół kosza na śmieci bio. Zacząłem się więc zastanawiać, czy jest jakiś sposób aby te odpadki wykorzystać, przecież skórki cytrusów tak pięknie pachną. (Dodam jeszcze, że cytrusy nie są wskazane jako odpadek na domowy kompost).

Skąd pomysł na ocet z cytrusów?

Znalazłem gdzieś przepis na domowy ocet ze skórek cytrusów, stwierdziłem, że sprobuję. Zrobiłem już dobre kilka litrów fajnego octu i mogę się podzielić moim uproszczonym przepisem. A po co taki ocet? Teoretycznie, można go normalnie spożywać. Ja osobiście nie lubię octu i w kuchni go nie używam. Sprawdza się natomiast jako środek czystości. Ocet „zero waste” świetnie myje płaskie powierzchnie, świetnie odkamienia łazienkę czy nawet czajnik zarośnięty kamieniem. Przy okazji nie śmierdzi tak jak zwyczajny ocet.

Jak zrobić ocet cytrusowy „zero waste” w domu?

Aby zacząć, potrzebujemy słoika, najlepiej dużego, na parę litrów. Jako, że ten ocet „zero waste” jest produktem ubocznym w kuchni, zazwyczaj nie zapełniamy słoja całego od razu. Wrzucam tam każdą skórkę po manadarynce, wycisnięte połówki cytryn czy limonek i stoponiowo się zapełnia. Aby fermentacja octowa przebiegała właściwie, nie zakręcamy szczelnie słoika – musi być dostęp powietrza. Po wrzuceniu pierwszych cytrusowych odpadków dolewamy odrobinę wody, aby przykryć to co w słoiku i na start warto dodać czubatą łyżkę cukru. Ilość cukru nie ma większego znaczenia, chodzi o to, aby ruszyły drożdże a nie proces gnilny. Kiedy dorzucam kolejne odpadki, ugniatam je ale nie dolewam już wody. Taki nastaw przykrywam ścierką i luźno kładę zakrętkę. Grunt, żeby nam tam nie wpadła żadna musza owocówka, bo wszystko szlag trafi nawet od jednej.

Kiedy słoik jest pełny, obserwujemy fermentację. W pewnym momencie przestaje gazować i osad zaczyna opadać na dno. To może w zależności od temperatury trwać od tygodnia do nawet 8. Kiedy fermentacja ustanie, zlewam płyn przez ścierkę albo filtr do kawy do zakręcanej butelki i znów odstawiam. Po pewnym czasie na dnie znów będzie osad a płyn zrobi się krystalicznie klarowny. Zlewam go do docelowej butelki, w moim przypadku po środku do mycia szyb ze spryskiwaczem. na tym etapie nasz ekologiczny środek czystości jest gotowy. Aby ocet lepiej pachniał, można dodać parę kropli ulubionego olejku eterycznego. Mi się sprawdza albo olejek pomaranczowy, albo lawendowy, ale to kwestia gustu.

U mnie proces produkcji trwa non stop. Jeden ocet „zero waste” zlewam do butelki, drugi od razu zaczynam wstawiać na nowych cytrusowych odpadkach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *